20. Moje poszukiwania „idealnego” sposobu odżywiania.

Chciałabym Wam przybliżyć sposób odżywiania, o którym wspominałam w poprzednim wpisie i moją historię z nim związaną. Proszę, abyście czytali ten post z „otwartymi umysłami” (z ang. „be open-minded”) i byli nastawieni pozytywnie. Kwestie diet są bardzo drażliwe, a ja nie chcę z nikim wchodzić w puste sprzeczki oraz przerzucać się bezpodstawnymi argumentami. Natomiast na szczerą i rzeczową dyskusję jestem zawsze otwarta : )

tumblr_n5g9qnB3zo1qmihiao1_500

Gdy po kilkunastu miesiącach ciągłego szukania swojego miejsca w tym zagmatwanym, żywieniowym świecie, trafiłam na weganizm, nie sądziłam, że tak „restrykcyjna” oraz „ekstremalna” dieta może być dla mnie czymś właściwym. Wegetarianie? Okej, rozumiem… Zresztą przyjaźniłam (i nadal przyjaźnię) się z wegetarianką. „Ale odrzucenie nabiału i jajek to już zbyt wiele… Bez przesady!” Jeśli tak myślisz- w porządku, ale proszę Cię, byś jednak poświęcił chwilę na przeczytanie reszty tego postu.

Z czasem zaczęłam się tym troszkę bardziej interesować. Od zawsze lubiłam zwierzęta i naprawdę było mi ich szkoda. Tylko ja przecież potrzebuję białka..! Z tego powodu temat odpuściłam. Po kilku miesiącach przypadkiem natknęłam się na kanał na Youtube’ie jednej ze znanych weganek. Mówiła o tym, jak jej zdrowie uległo poprawie, jak doskonale się czuje, ile ma energii, siły, że wcale nie powinno się ograniczać węglowodanów (a przecież wszyscy zawsze wmawiali, że należy ich unikać!), itp… Emanowała tak pozytywną energią, że nie dało się „przejść” obok niej obojętnie. A to wszystko ponoć za sprawą diety roślinnej! Był to pierwszy moment, w którym weganizm przestał być w moich oczach dziwną fanaberią. Obejrzałam wykład Gary’ego, a potem „101 powodów, aby przejść na weganizm„. Byłam zszokowana oraz troszkę „zaczarowana”. Pragnęłam od razu odstawić wszystkie produkty odzwierzęce. Oczywiście spotkałam się z ogromnym sprzeciwem mojej mamy, która po prostu się o mnie martwiła. Mocno pokłóciłyśmy się o to kilka razy.

tumblr_n1ng0yJ6ci1shjq15o1_1280

Zachęcam Was gorąco do obejrzenia wspomnianych wyżej wykładów. Narażę się jednak w tej chwili wszystkim weganom, ale uważam tę kwestię za dość istotną; Jest tam mnóstwo brutalnej prawdy, krwawych faktów, z którymi każdy z nas powinien się zmierzyć. Zmieniają one nieco nastawienie do tego, co kładziemy na nasze talerze. JEDNAK jest w nich również sporo propagandy. Nie oburzajcie się mięsożercy, bo codziennie oglądając telewizję mamy wpajane przez przemysł mięsny mnóstwo kłamstw, więc nic dziwnego, że propagatorzy weganizmu próbują użyć podobnej broni. Nie zmienia to faktu, że codziennie w brutalny sposób zabijane jest mnóstwo zwierząt tylko po to, byś Ty mógł mieć kilka minut przyjemności. Smak mięsa można z łatwością odtworzyć z produktów roślinnych. To kwestia przypraw i sposobu przyrządzenia. Nie potrzebujemy produktów odzwierzęcych, by zachować zdrowie, budować masę mięśniową, odchudzać się, czy tyć. 

Oprócz powodów etycznych, w moim przypadku doszły również kwestie zdrowotne, które będę jeszcze poruszać w kolejnych postach, podobnie jak inne tematy związane z dietą roślinną.

10843869_764533646953111_684359004_n

By jednak podsumować i nikogo nie wprowadzać w błąd, dokończę moją historię. Sprzeciw mamy był zrozumiały. Martwiła się, gdyż pamiętała jeszcze moje wcześniejsze problemy z odżywianiem. Udało nam się w końcu dojść do kompromisu. Nie nazywam siebie weganką, ponieważ obie ustaliłyśmy, że od czasu do czasu jem jajko lub produkt nabiałowy. Określam moją dietę mianem „plant-based”, czyli opartej na roślinach. W miarę możliwości wybieram również produkty, które nie były testowane na zwierzętach. Póki co jest to ten odpowiedni balans, który zachowuję i dzięki któremu czuję się świetnie… I wiecie co? Okazało się , że to wcale nie jest ani restykcyjne, ani przesadne… A wręcz przeciwnie! Nigdy jedzenie nie sprawiało mi tyle radości i satysfakcji! : )


27 myśli w temacie “20. Moje poszukiwania „idealnego” sposobu odżywiania.

  1. Niestety tylko w mięsie znajdują się enzymy potrzebne naszemu organizmowi, żeby dobrze funkcjonować i to nie jakieś mambo jambo tylko prosta biochemia człowieka. Mięso i jego białko jest nam potrzebne i zawsze było. Dzięki temu poprawnie się rozwijamy i nie chorujemy na niektóre dolegliwości. Wegetarianie mają sklerozę, artretyzm i inne ciekawostki jak są starzy. Jest trochę badań i pewnie za 10 lat będzie ich więcej, bo teraz jest moda na weganów i wegetarianów.
    Polecam wykłady pana Jerzego Zięby (na you tubie jest ich masa), mają podstawy naukowe, a nie propagandę „zdrowego zielonego odżywiania”. Człowiek to nie KRÓLIK, żeby wcinać marchewki i sałatę! :))

    Polubienie

    1. Dzięki za komentarz! 🙂 Oczywiście, że na „mambo jambo” nie ma tutaj miejsca. Jednak w mięsie nie ma żadnych składników, których nie jesteśmy w stanie zastąpić. To nie tylko moja „opinia”, ale fakty potwierdzane przez instytuty zajmujące się żywieniem (w Polsce chociażby Instytut Żywności i Żywienia oraz Instytut Matki i Dziecka). Białka są nam potrzebne, jednak bez problemu możemy zaspokoić nasze dziennie zapotrzebowanie innymi produktami. Co do sklerozy, itd- 4 lata temu zostało to podane przy okazji oświadczenia, że WHO uznało wegetarianizm za chorobę psychiczną. Sama organizacja zaraz po tym oficjalnie oznajmiła, że jest to nieprawda oraz że nie od nich wypłynęły te informacje. Zażądali również usunięcia wszelkich artykułów, które podawały tę sprzeczną wiadomość. Pan Jerzy Zięba nie jest nawet lekarzem, to postać mało wiarygodna, promująca swoje racje oraz książki.

      Polubienie

      1. Pan Jerzy Zięba nie jest nawet lekarzem, bo zrezygnował z medycyny po tym jak stwierdził, że lekarzy niczego nie uczą! Poza tym Pan Zięba nie wymyśla niczego, a powołuje się na BADANIA NAUKOWE i NAUKOWCÓW. NIC NIE MÓWI OD SIEBIE, a od ludzi, którzy są EKSPERTAMI.To tak na marginesie… wystarczy zajrzeć do BIBLII Medcyny, czyli Biochemii Harpera i poczytać tam…Reakcji chemicznych nie da się oszukać, a instytut żywienia oraz instytut matki i dziecka grają tak jak im firmy farmaceutyczne zagrają.
        Fenyloalanina, izoleucyna, leucyna, lizyna, metionina, treonina, tryptofan i walina są w mięsie i są niezbędnymi aminokwasami do poprawnego funkcjonowania organizmu… 🙂 Każdy ma swój rozum i je jak chce. „Rachunek” będzie wystawiony dopiero po kilkunastu, kilkudziesięciu latach. Pozdrawiam serdecznie

        Polubienie

      2. Przemysł farmaceutyczny (nie)stety nie współdziała z nurtem wegetarianizmu/weganizmu, a ten instytut nie jest jedynym przykładem, ich jest mnóstwo.
        Fenyloalanina- biała fasola, soczewica czerwona (w ilościach większych niż w wieprzowinie)
        Izoleucyna- soczewica czerwona, nasiona słonecznika, pestki dyni, nasiona siemienia lnianego,
        Leucyna- groch, soczewica, kasza jaglana, soja (!),
        … mogę tak dalej, ale nie jestem pewna, czy jest taka potrzeba. Tak jak napisał mój poprzednik- często więcej jest tych aminokwasów w produktach pochodzenia roślinnego, niż w mięsie.

        Polubienie

  2. „Pan Jerzy Zięba nie jest nawet lekarzem, bo zrezygnował z medycyny po tym jak stwierdził, że lekarzy niczego nie uczą!” No to rzeczywiście autorytet. Z takimi ludźmi jak pani nie bardzo da się prowadzić konstruktywną dyskusję. Jednak wspomnę, że są kraje i kultury, gdzie ludzie od wielu pokoleń są wegetarianami, np. w Indiach (ok. 50% wegetarian, zależnie od źródeł). Jeśli tak bardzo chce pani odnosić się do badań naukowych, to większość z nich potwierdza, że wegetarianie rzadziej chorują na choroby cywilizacyjne, rzadziej są otyli i rzadziej zapadają na choroby układy krążenia.

    Polubione przez 1 osoba

  3. @AnnaMariaCLC zamiast tracić czas na bezsensowne pisanie, mogłaby Pani sprawdzić występowanie wymienionych przez Panią aminokwasów, a zauważyłaby Pani, że źródła roślinne są bogatsze w te aminokwasy od mięsa. Stąd np. odżywki białkowe dla sportówców opierają się często o soję, której białko jest świetnie przyswajalne i ma wszystkie potrzebne aminokwasy. Proszę rzucić jakimiś badaniami 😉 bo tak się składa, że znam wiele badań i wszystkie zachęcają do jedzenia roślin i rzucenia mięsa i produktów odzwierzęcych.

    Polubione przez 1 osoba

    1. no właśnie.. soja, która powoduje raka, zwiększa żeńskie hormony itp… 🙂 a Ci, którzy jedzą soję, jedzą ją tylko hmm… kiszoną, a pukają się w głowie jak widzą ludzi z zachodu wcinających truciznę…
      każdy ma swój rozum…. Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Artykuł jest na temat alergii na soję… Jeśli ma się takową, to absolutnie należy ją wykluczyć. Jednak to tak samo, jakby pisać, że orzeszki ziemne są be, bo wywołują wstrząs anafilaktyczny…. Jeśli ma się na nie alergię…. To samo tyczy się każdego innego produktu spożywczego. A jeśli ktoś tak bardzo boi się soi, to kolejny powód, by wykluczyć chociażby wędliny, bo bardzo często właśnie jej dodatek pod różnymi postaciami znajduje się w szynkach, itp.

        Polubienie

      2. Zgadzam się, mięso w Polsce i kiełbasy, szynki itp. to jedno wielkie świństwo. Mięso powinno pochodzić z zaufanych źródeł. O wszystkim można napisać pozytywnie lub negatywnie.
        Warzywa i owoce też nie są „czyste” pcha się w nie pestycydy TONAMI, gleba jest wyjałowiona, więc to co w teorii powinny mieć warzywa i owoce, jest niemożliwe do dostarczenia. Poza tym… warzywka i owoce nie mają układu wydalniczego, więc wszystkie świństwa, pestycydy, ołów, metale ciężkie pięknie w nich sobie siedzą. Zwierzak większość toksyn wydala, tak jak człowiek. 🙂
        Tak jak pisałam już kilka razy, każdy robi i je co chce… i oby to na zdrowie wyszło. Taki już teraz „sojowo wegetariańsko, wegański flow”…. za kilka lat znowu coś wymyślą… nie wiem jak w Polsce, ale tutaj w USA popularne jest RAW FOOD….
        A co do jajek… to ja coś napiszę. jaja z supermarketu to świństwo, niewartościowe i w ogóle skandaliczne.
        Jajka pełnowartościowe i zdrowe są tylko od kur, które mają swoje podwórko i koguta i nie są zestresowane w klatach 20cm na 20cm. Takie jajko to najlepsze źródł B6, B12, kwasu foliowego, lecytyny itp,. z tego te 4 wymienione są niezbędne do poprawnego funkcjonowania organizmu. Ale pewnie tutaj też macie inne zdanie, co szanuję. Życzę powodzenia w „zdrowym” odżywianiu i życzę udanego tygodnia! 🙂

        Polubienie

    1. „For example, vegetarians tend to be more health conscious on average than general population; they are less likely to smoke or drink excessively and more likely to exercise, eat fruits and vegetables and take care of themselves. (14)” To tak na zakończenie cytat z Twojego artykułu…

      Polubienie

      1. wypadało by doczytać do końca, a nie wklejać zdanie wyrwane z kontekstu…. Tutaj fragment kawałek dalej: People who shop in health food stores are more likely to be health conscious, regardless of whether they eat meat, which reduces the likelihood that the study results will be thrown off by the “healthy user bias”. What did the researchers find? Both vegetarians and omnivores in the health food store group lived longer than people in the general population—not surprising given their higher level of health consciousness—but there was no survival difference between vegetarians or omnivores. Nor was there any difference in rates of heart disease or stroke between the two groups. (15) In other words, omnivores who are health conscious live just as long as vegetarians that are health conscious.

        Polubienie

    2. Chriskresser najwyraźniej nie jest osobą, która czyta co sama napisała: „With care and attention, I think it’s possible to meet nutrient needs with a vegetarian diet that includes liberal amounts of pasture-raised, full-fat dairy and eggs, with one exception: EPA and DHA. These long-chain omega fats are found exclusively in marine algae and fish and shellfish” Jak ostatnio sprawdzałem nie ma problemu z dostaniem kwasów omega3 EPA DHA z ALG – jak sam autor napisał… Tym samym chciałbym zauważyć, że EPA i DHA pochodzi właśnie z alg i dlatego jest w tłuszczu ryb, ponieważ… żywią się tymi algami. Oczywiście bzdurą jest zapotrzebowanie na jajka i produkty mleczne.

      Polubienie

  4. @AnnaMariaCLC Soja się nie podoba, jest masa warzyw, które razem dostarczają wszystkie aminokwasy. Soja przy odpowiednich dawkach wykazuje działanie antyrakowe (Soy Isoflavones and Risk of Cancer Recurrence in a Cohort of Breast Cancer Survivors: Life After Cancer Epidemiology (LACE) Study). Co do mężczyzn są ograniczenia co do ilośći przyjmowania soi do 40gram (3 servings per day) czystego białka sojowego soja jest bardzo zdrowa, aż do neutralności na zdrowie (białko mięsne wypada znacznie gorzej). Estrogen w soi nie występuje – jest natomiast FITOESTROGEN – który nie działa jak estrogen. Dowody natomiast są, co do raka wywołanego mięsem – czerwonym i przetworzonym (NIH – National Cancer Institute – Chemicals in Meat Cooked at High Temperatures and Cancer Risk) jak również AICR – American Institute for Cancer Research podaje :”Eating red meat and processed meat increases risk for colorectal cancer”. Co się kryje pod pojęciem processed meat (np. pieczpony kurczak, kiełbaski kurczaka, naggetsy – a więc i białe mięso poddane obróbce temperaturowej powyżej 71C (http://blog.aicr.org/2012/02/23/what-is-processed-meat-anyway/). Jeśli boi się Pani hormonów proponuję nie jeść mięsa, ponieważ jest faszerowane sterydami w dawkach, które mogą powodować błędne oskarżenia u sportowców. Zgodnie z badaniami w Japonii (The possible role of female sex hormones in milk from pregnant cows in the development of breast, ovarian and corpus uteri cancers”) w ciągu ostatnich 25 lat dramatycznie wzrosła zachorowalność na wszystkie rodzaje raków na których rozwój mają wpływ hormony. (od momentu gdy zaczął się import mleka i mięsa ze Stanów. Oryginalnie w Japonii nie podawało się sterydów zwierzętom hodowlanym).4krotny wzrost występowania raka piersi, 8krotny wzrost zachorowań na raka trzonu macicy i 10krotny wzrost zachorowalności na raka prostaty.Zawartość estrogenu w mięsie z USA jest nawet 600krotnie większa od zawartości estrogenu w wołowinie japońskiej (której nie podawało się sterydów). Uważa Pani, że Polski rynek mięsny jest zdrowy i nie podaje się zwierzętom hodowlanym antybiotyków i sterydów? Zalecam zapoznać się z aferą antybiotykową z 2013 roku – gdzie pokazano jak chętnie Polscy rolnicy kupowali antybiotyki na czarnym rynku, karmiąc nimi zwierzęta bez przerwy. http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/afera-antybiotykowa-w-polskim-przemysle-miesnym,134955.html Dr Grzesikowski – ekspert o spraw Szczepień z Instytutu profilaktyki i Zakażeń – komentując sytuację twierdzi: „zmiana flory jelitowej wywołanej antybiotykami w mięsie może powodować najróżniejsze skutki uboczne – od otyłości, przez zaburzenia umysłowe, aż po nowotwory czy choroby metaboliczne takie jak np. cukrzyca. Poza tym uodpornienie bakterii, na antybiotyki – co za tym idzie, w przyszłości nie będziemy mieli czym się leczyć. Więc…. może Ryby? (A Quantitative Synthesis of Mercury in Commercial Seafood and Implications for Exposure in the United States) Wszystkie ryby zawierają małe ilości najbardziej toksycznej formy rtęci MeHg.(Evidence on the human health effects of low-level methylmercury exposure) (Relationship between the prenatal exposure to low-level of mercury and the size of a newborn’s cerebellum) Spożywanie ryb (również małych ilości – u matek w ciąży ma olbrzymi wpływ na rozwój dziecka, może prowadzić do zmniejszenia mózgu, ślepoty, upośledzenia umysłowego i fizycznego. Zestawy badań (wymienione w filmie MD Michaela Gregera https://www.youtube.com/watch?v=I60O474F_GI), pokazują nawet 38% wzrost zagrożenia cukrzycą u osób spożywających regularnie ryby. 5% wzrost zagrożenia na cukrzycę u osób jedzących rybę raz w tygodniu (19% wzorst Do tego ryby zawierają: rtęć, dioxyny, neurotoxyny,arszenik, DDT, putrescyny, AGE (Advanced glycation end products – najwięcej jest w kurczaku i rybach, w roślinach prawie brak), PCB (najwięcej w rybach, jajkach i produktach mlecznych, mięsie i produktach mięsnych – jak zwykle najmniej w roślinach). Spożywanie ryb zostało powiązane z obniżeniem inteligencji u dzieci, obniżeniem ilości plemników, z pojawieniem się symptomów depresji, nerwic i stresu. O jajkach już nie mam siły pisać… ale chyba stworzę cały artykuł, który będę wklejał niedoinformowanym.

    Polubienie

  5. @AnnaMariaCLC czy mi się wydaje czy właśnie napisałaś: „In other words, omnivores who are health conscious live just as long as vegetarians that are health conscious.” To są słowa autora, którego Ty uważasz za autorytet, skoro go podsyłasz… Może więc, zamiast przyczyniać się do torturowania i zabijania zwierząt – zacznij jeść rośliny?

    Polubienie

    1. Słuchaj, Ja Ciebie do niczego NIE NAMAWIAM i nie życzę sobie, żebyś Ty mnie namawiał do wcinania roślin. „Circle of life”, lew zabija antylopę, rekin zabija fokę! Taki już ten świat okrutny… Nie popieram brutalnego hodowania i zabijania zwierząt, dlatego jem mięso z zaufanych źródeł.

      Polubienie

      1. @AnnaMariaCLC Ja nie namawiam do jedzenia roślin, możesz jeść co chcesz jeśli przy tym nie będą dla Ciebie mordowane zwierzęta (oj możesz sobie nie popierać brutalnego hodowania, ale nic nie robisz aby je zaprzestać) (I przepraszam w zaufanych źródłach żyją jak w niebie, nie okrada się ich z potomstwa, nie znakuje, nie gwałci, nie obcina rogów, dziobów a na końcu zabija?) Czyli mogę Ci dać ferrari, piękny dom, zgwałcić, zabrać dziecko a za dwa lata strzelić w głowę, bo przecież miałaś wspaniałe warunki do życia? Śmierci tych zwierząt nie możesz usprawiedliwić i każdego dnia jak jesz jajka czy steki masz krew żywych i cierpiących istot na rękach.

        Polubienie

  6. Pani AnnoMario rozumiem, że większość społeczeństwa, która nie zna tematu wierzy w to, że mięso jest potrzebne do naszego zdrowia i życia. Takich kłamstw, w których żyjemy niestety jest więcej. Widać jednak, że Pani zna temat, więc tym bardziej trudno jest zrozumieć jak może zaprzeczać oczywistym faktom. Rzeczywiście aminokwasy tj „Fenyloalanina, izoleucyna, leucyna, lizyna, metionina, treonina, tryptofan i walina są w mięsie i są niezbędnymi aminokwasami” ale przecież one występują też w roślinach. Jeżeli je się wystarczającą ilość kalorii z białkiem nie ma żadnego problemu ! To właśnie spożywanie zbyt dużej ilości białka jest problemem dla naszego organizmu, który go nie magazynuje i musi je wydalić przy okazji obciążając nasze nerki.
    Dieta wegańska oczywiście nie jest idealna. Występują problemy np. niedobory wapnia czy witaminy B12, ale to i tak nic w porównaniu do tradycyjnej diety, która powoduje wiele chorób w naszej zachodniej cywilizacji. Wspomniała Pani o wegetarianizmie w Indiach czy w Chinach to idealny przykład, który pokazuje jak wraz ze spadkiem spożycia mięsa spada ryzyko zachorowań na raka w tamtych krajach! Zachęcam do zapoznania się chociażby z „Nowoczesne zasady odżywiania. Przełomowe badanie wpływu żywienia na zdrowie T. Colin Campbell, Thomas M. Campbell II ” Autor wychowywał się na farmie w duchu „wyższości białka mięsnego” a dopiero sam jako naukowiec przekonał się, że jego ojciec mógł żyć dłużej, gdyby nie choroba i przedwczesna śmierć spowodowana nieodpowiednią dietą.

    Tutaj łatwo sobie sprawdzić jak łatwo jest dostarczyć sobie odpowiedniej ilości białka.
    https://cronometer.com/
    Oprócz tego cronometer to po prostu świetne narzędzie do kontroli tego co jemy i w odpowiednich propozycjach. Ze swojego doświadczenia mogę dodać nigdy nie miałam pięknych mocnych paznokci ani gładkiej skóry kiedy jadłam mięso ;( dopiero po odrzuceniu mięsa przestałam mieć problemy z łamliwymi paznokciami, pęcherzem, a bóle miesiączkowe się znacznie zmniejszyły 🙂 Ta decyzja naprawdę zmienia jakość życia na lepsze 🙂
    „Rachunek” będzie wystawiony dopiero po kilkunastu, kilkudziesięciu latach” Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. @GosiaOrlicka Zgadzam się, za dużo białka nie można jeść, bo nerki dostaną porządnie w kość. Tak samo jak zjesz 3 kilo brokuł, to brzuch w końcu zaprotestuje… 😀 Wszystko z umiarem. Problem nie jest tylko w żywności, ale też w odpowiednim zakwaszeniu żołądka…. Mięso powinno być dobrej jakości, a o to trudno w dzisiejszych czasach. 🙂 i powinno być odpowiednio strawione, a to nie zawsze jest możliwe. I znów podkreślam.. każdy je to co chce. Znam wiele osób, które dzięki mięsie, ograniczeniu węglowodanów i prawie całkowitej eliminacji owoców pozbyli się wielu chorób, w tym cukrzycy, która „podobno” jest nieuleczalna, a znajoma dzięki jajom i mięsie doszła do siebie po przeszczepie szpiku kostnego, a lekarze dawali jej GÓRA pół roku życia, pół roku minęło 15 lat temu, a ona ma się dobrze. 🙂 Takich przykładów znam na pęczki, jak i tych, którzy dzięki wegetarianizmowi wpędzili się w choroby.

      Polubienie

      1. Brak badańi logicznego myślenia – więc trzeba sięgnąć po mitycznych znajomych… cudem uleczonych. Cukrzycę najlepiej leczy się dietą roślinną i w odróżnieniu od Twoich znajomych (uzdrowionych dzięki produktom odzwierzęcym), można już korzystać z konkretnych danych i badań na ten temat: „Type of vegetarian diet, body weight, and prevalence of type 2 diabetes.”Po 16 dniach na diecie „near -vegetarian” połowa chorych nie musiała już brać insuliny, a ci którzy musieli – mogli obniżyć dawkę o połowę. Porównano też oficjalną dietę dla cukrzyków w USA z dietą wegańską, jeśli chodzi o wpływ na cukrzycę i podczas gdy standardowa zalecana przez lekarzy dieta tylko spowolniła cukrzycę – dieta wegańska ją leczyła.

        Polubienie

      2. @MarcinUrban jak chcesz mnie obrażać, stawiać sakrastyczne uwagi itp. to proszę prosto w twarz. Trudno Tobie zaakceptować racje inne niż Twoje, Twój problem, ale uwagi NIE NA TEMAT…nie mają tu sensu. A jeśli chodzi o cukrzycę to jest wiele sposobów na jej wyleczenie, jej mechanizm jest dość prosty i oczywiście, również dietą wegańską można ją wyleczyć, ale taką kurację stosuje się przez pewien okres czasu, a potem wraca się do normalnej diety.
        A tu prawdziwe badania:
        http://www.nutritionjrnl.com/article/S0899-9007(14)00332-3/fulltext
        i to na tyle ode mnie w tym temacie.

        Polubienie

Dodaj komentarz